sobota, 5 kwietnia 2014

Trzymając się wielkanocnego klimatu...

Tosia pochwaliła się Igorkowi swoim koszyczkiem wielkanocnym (klik). Ach... ta moja chwalipiętka ;)).
On, a może przede wszystkim jego mama, zapragnęła też mieć taki wyjątkowy.
Z wielką przyjemnością uszyłam kolejny koszyczek - baranka.





Mam nadzieje, że uda mi się zrobić Tosi i Igorkowi zdjęcie jak idą ze święconkami. 

6 komentarzy:

  1. o ja cież kręcę! z takim koszyczkiem to i ja bym pobiegła do święcenia!:D
    super jest!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie miałam napisać to samo, że nie wiem, czy to wstyd się przyznawać ale.. sama bym z takim biegła do święcenia.. :D PRZEUROCZY! No, muszę przyznać - takiego jeszcze nie widziałam, jesteś pierwsza! ;-) Martyna wymyśla, wymyśla i wymyśliła! ;-))

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w zeszłym roku sama byłam (Tosia jeszcze w brzuchu) poświęcić jajeczka z koszyczkiem który wyszedł z pod mojej igły. Dokładnie w niedzielę wielkanocną, przed śniadaniem Szefowa postanowiła "wychodzę" :).

      Usuń
  3. Zachwycona byłam pierwszym i nadal w zachwycie pozostaję przy kolejnym :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeżeli postanowisz zostawić ślad swojej obecności na moim blogu